UWAGA! Wystawa podróżuje po świecie. Obecne jej lokacje możecie podejrzeć TUTAJ.

Jesteśmy z Mężem fanami Harry’ego Pottera. Na pierwszych wspólnych wakacjach (spędzonych jeszcze z paczką kumpli) chodziliśmy do kawiarenki internetowej (!) czytać fanowskie tłumaczenie Insygniów Śmierci. Książki z Harrym to był jeden z pierwszych prezentów dla mojego Jeszcze-Nie-Męża. Filmy obejrzeliśmy setki razy!

Jeszcze w październiku zabukowaliśmy pokoje w Berlinie, aby wybrać się na jarmarki świąteczne. Kilka tygodni później dowiedzieliśmy się, że w Poczdamie jest wystawa związana z Harrym Potterem. To zaledwie pół godziny drogi! Przypadek? Nie sądzę!

Co to takiego

Wystawa została otwarta w kwietniu 2009 r. w Chicago. Od tego czasu podróżuje po świecie, zawitała już  w Toronto, Nowym Jorku, Sydney, Singapurze, Paryżu, Brukseli, Mediolanie, a obecnie znajduje się w Poczdamie.

Na powierzchni 1600 m2 można obejrzeć rekwizyty i kostiumy z filmów o Harrym Potterze.

Nasze wrażenia

Tuż przed wyjazdem zaczęłam przeglądać opinie w necie. Były średnie. Że mało interaktywnie, że nastawieni na kasę, że dużo ludzi. Trochę się zasmuciłam, a moje oczekiwania spadły. Czy potrzebnie? Zdecydowanie nie!

Czy było mało interaktywnie? Owszem. Czy kosili dodatkowo kasę? A jakże! Czy były tłumy? W sumie nie bardzo. Czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Absolutnie nie! Wyszliśmy stamtąd z Mężem zachwyceni, a i Bajtlowi się podobało. Bo nie ukrywajmy – to była atrakcja wybrana pod nas, a nie pod Bajtla 😉 Jeśli tak jak my jesteście fanami Harry’ego albo Wasze dzieci są – naprawdę warto tu wpaść i zobaczyć to na własne oczy!

Na samym początku oddajemy ciuchy do szatni (euro od wieszaczka) i robimy sobie zdjęcie, które potem możemy wykupić. Możemy też odebrać lub wykupić audioprzewodnik. No i zaczynamy. Przez wielkie drzwi wchodzimy do sporej sali, gdzie na krześle leży sobie Tiara przydziału. Podchodziły do niej niestety tylko dzieci, a szkoda – bo sami mieliśmy na to ochotę! Pewnie nikt by nam słowa nie powiedział – ale jakoś tak głupio 😉 Tiara, w języku angielskim, decyduje do którego domu traficie. Bajtlowi przypadł Ravenclaw 🙂

W dalszej części możemy zobaczyć Hogwart Express, wiele eksponatów z filmu, w tym mapę huncwotów, złoty znicz, obraz znamienitego nauczyciela jakim to był Gilderoy Lockhart 😉 Jest też mnóstwo kostiumów – dzięki nim można uświadomić sobie jak mali byli aktorzy w pierwszym filmie i jak bardzo dorośli. Jest także różowiutki kostium Dolores Umbridge, stroje śmierciożerców, suknie z balu bożonarodzeniowego (i wspaniała szata wyjściowa Rona 😉 ). Na wystawie zobaczymy wnętrze chatki Hagrida, sypialnię Harry’ego, spotkamy też hipogryfa oraz smoka. Większość – niestety – w gablotach lub odgrodzone. Na nas jednak i tak zrobiły wrażenie 🙂

W kilku miejscach możemy poczuć się trochę bliżej filmu – możemy wykopać mandragorę czy strzelić do bramki kaflem. Jednak nawet te nieinteraktywne miejsca są bardzo klimatyczne, fajnie wyeksponowane, a przede wszystkim wysokiej jakości.

Wystawa nie jest duża, przejście zajęło nam około trzech kwadransów. Pewnie bylibyśmy trochę dłużej, gdybyśmy byli sami. Bajtel nie był taki rozemocjonowany, bo jednak jest za mały na film 😉 Sama wystawa jednak mu się podobała, ale na pewno nie zachwyciła go tak jak nas.

Jeżeli chodzi o minusy – tak jak wspomniałam już wcześniej – przeszkadzało mi wyciąganie dodatkowej kasy. Już nie mówię o zdjęciu, bo to oczywiste, że jest dodatkowo płatne. Nie mówię także o sklepiku, w którym wszelkie pamiątki były wyjątkowo drogie. Uważam jednak, że parking i szatnia powinna być bezpłatna, zwłaszcza, że cena biletu nie jest niska.

Audioprzewodniki też mogłyby być lepsze. Przede wszystkim szkoda, że nie było języka polskiego. Ciężko było skupić się na wystawie, pilnować Bajtla i jeszcze słuchać i rozumieć po angielsku (zwłaszcza gdy opowiadała o czymś kostiumografka z wyraźnym francuskim akcentem). Treści też były różne – głównie ciekawostki dotyczące danego rekwizytu lub wspomnienia ludzi związanych z filmem. Było to ciekawe, ale spodziewaliśmy się czegoś innego, choć ciężko to dokładnie wytłumaczyć 😉 Myślę, że drugi raz nie zdecydowalibyśmy się na wykupienie przewodników.

Ludzi, mimo obaw, nie było zbyt wielu. Wybraliśmy się w piątkowe popołudnie (16:00). Spokojnie mogliśmy sobie wszystko obejrzeć, nie musieliśmy się przeciskać.

Wyszliśmy z wystawy bardzo zadowoleni i absolutnie nie żałujemy, że nadłożyliśmy drogi do Berlina! Polecamy wszystkim fanom Harry’ego – i tym dużym i tym małym!

Kilka rad praktycznych

Witryna: http://www.harrypotterexhibition.com/

Wystawa jeździ po całym świecie. Jej obecną lokalizacje możecie podejrzeć TUTAJ. Sprawdzicie tu również ceny.

Poniżej zamieszczam info jak to wyglądało w przypadku Poczdamu.

Zaparkowaliśmy na wyznaczonym parkingu – płatnym 2 euro. Znajduje się on około 5 minut spacerem od wystawy. Sporo aut parkowało wzdłuż drogi – za darmo i znacznie bliżej.

Zapłacimy też za garderobę – 1 euro za każdy wieszak. Nasze trzy kurtki powieszono na dwóch wieszakach.

Robione jest też zdjęcie, z różdżkami, na tle green screenu. Można je kupić po wyjściu, z wybranym tłem. Kosztuje 12 euro za wersję elektroniczną, a 15 euro z dodatkowym wydrukiem.

Łazienka jest na zewnątrz. Jest też sklepik z pamiątkami (licencjonowanymi), ale ceny są naprawdę wysokie!



Napisane przez: Anuszka

W pobliżu

Ostatnio

Baw się i bujaj się!

14 listopada 2023

Na naukowy spacer

18 października 2023

Kategorie